Aleksandra Wachowicz, była zawodniczka LTS-u udzieliła wywiadu Powiatowej (fot. arch. wł)
23 września 2018. Michał Machnacki

Aleksandra Wachowicz, była zawodniczka LTS Legionovii Legionowo, zdecydowała się na studia za oceanem. Tam też kontynuowała naukę na uczelniach, ale nie zaprzestała gry w siatkówkę. Co u niej słychać? Przeczytajcie wywiadu, którego udzieliła redaktorowi, Michałowi Machnackiemu.

Aleksandra Wachowicz. Poprzednie kluby: LTS Legionovia Legionowo – rozgrywki młodzieżowe i rozgrywki seniorskie. W stanach ukończyła studia licencjackie – Bachelor of Science in Business Management and Administration na uczelni St. John’s University w Nowym Jorku oraz studia magisterskie na kierunku MBA – Master of Business Administration na uczelni Grand Canyon University w Phoenix, Arizona.
Największe sukcesy siatkarki to: top 10 w rankingu najlepszych siatkarek plażowych w USA, tytuł All-American, nagroda sportowca roku w Nowym Jorku 2015, zwycięstwo w największym i najbardziej prestiżowym turnieju na trawie w USA w 2017, mistrzostwo Kalifornii 2016, 2 miejsce na Mistrzostwach Polski 2018, Puchar Polski i MVP Pucharu Polski 2018, 17 miejsce na turnieju FIVB w Portugalii. Poczynania zawodniczki można śledzić na Instagramie @olawachowiczvb.

Michał Machnacki: Jest Pani wychowanką Legionovii Legionowo. Jak Pani pamięta ten okres gry?

Aleksandra Wachowicz: Okres gry w Legionovii wspominam bardzo dobrze. Właściwie jest to jedyny klub, w którym grałam jako siatkarka halowa. Cały okres rozgrywek młodzieżowych spędziłam pod okiem trenera Andrzeja Doktorskiego, który nauczył mnie właściwie wszystkiego. U niego nauczyłam się podstaw i je szlifowałam. W wieku 16 lat rozegrałam swój pierwszy sezon w rozgrywkach seniorskich wraz z drużyną trenera Wojciecha Lalka. Ten sezon dużo mi dał ponieważ trenowałam i grałam w otoczeniu zawodniczek starszych i lepszych ode mnie, więc to ja próbowałam im dorównać. Zawsze, kiedy wracam do Legionowa to bardzo dobrze wspominam czasy kiedy tutaj grałam.

Po szkole średniej wyruszyła pani w świat, jednak nadal osiąga znakomite sukcesy. Proszę je przybliżyć.

Po liceum zdecydowałam się na wylot do Stanów Zjednoczonych. Bardzo zależało mi na rozpoczęciu studiów i kontynuowaniu gry. W Polsce byłoby to ciężkie, ponieważ nie wszystkie dobre uczelnie oferują indywidualny tok nauczania, który jest konieczny dla sportowca trenującego dwa razy dziennie i często podróżującego. Wylot do Stanów był najlepszą decyzją jaką mogłam podjąć. Odwiedzenie Nowego Jorku jest marzeniem wielu, a ja mogłam tam spędzić wiele lat. Skończyłam studia na bardzo prestiżowej prywatnej uczelni ze świetnymi wynikami (top 5% na uczelni). Poza studiami, granie w lidze akademickiej w USA to niesamowite doświadczenie. Sportowiec jest traktowany tam jak profesjonalista. Rozgrywki akademickie są na wysokim poziomie i mecze rozgrywane są w różnych stanach. Pamiętam jeden miesiąc, kiedy grałyśmy mecze na Hawajach, w Chicago i na Florydzie. Codzienne treningi i zajęcia na siłowni były długie i męczące ale dzięki takiemu przygotowaniu udało nam się wygrywać mecze, a mi zdobyć wiele nagród indywidualnych. Studiując jeszcze w Nowym Jorku zaczęłam grać rekreacyjnie w siatkówkę plażową. Zaczęło się to od mojej wizyty w sławnym Central Parku na Manhattanie, gdzie o dziwo, są boiska do gry na piasku. Zapytałam czy mogę dołączyć i okazało się, że gra całkiem nieźle mi idzie. Zaczęłam brać udział w turniejach siatkówki plażowej w sąsiadującym stanie New Jersey i je wygrywać. To był okres kiedy siatkówka plażowa już została oficjalnie dodana do rozgrywek akademickich. Pomyślałam, że spróbuję powalczyć o kolejne stypendium, tym razem w siatkówkę plażową. Nagrałam swoje mecze i powysyłałam do trenerów. Byłam bardzo zaskoczona kiedy dostałam aż tyle pozytywnych odpowiedzi. Dostałam kilka ofert, między innymi pełne stypendium na uniwersytetach na Florydzie, Kalifornii, Arizonie i nawet Hawajach! Słyszałam wiele dobrego o Grand Canyon University w Arizonie i jak poleciałam zobaczyć uczelnię, poznać zawodniczki i trenerów, to jeszcze podczas wizyty zdecydowałam się dołączyć do drużyny. W Arizonie rozpoczęłam studia MBA które były bardzo wymagające. Bardzo dużo trenowałyśmy w wysokich temperaturach, czasem nawet 36 stopni Celsjusza. Życie na obszarze pustynnym w Phoenix bardzo różniło się od życia w Nowym Jorku, ale mi to odpowiadało. W tym okresie udało mi się dużo zwiedzić: nie raz widziałam zapierający dech w piersiach Wielki Kanion Kolorado, kolorowy Kanio Antylopy, czy nawet udało mi się spędzić weekend w Las Vegas. Sezon skończyłyśmy na 7 miejscu w USA, ale ja najbardziej byłam zadowolona z olbrzymiego postępu, który zrobiłam na piasku. Tuż po studiach przeprowadziłam się do Los Angeles, a dokładniej do Hermosa Beach, mekki siatkówki plażowej. Zaczęłam pracę w marketingu i co dzień trenowałam. A w weekendy zawsze były turnieje, w których grałam. Czas który spędziłam w Kalifornii to najlepszy okres z mojego pobytu w Stanach właśnie ze względu na siatkówkę plażową. Uwielbiałam codzienne treningi nad oceanem, podziwianie wschodów i zachodów słońca, jak również podróżowanie po innych stanach i pięknych miejscach jak San Francisco czy, według mnie, najpiękniejszy park narodowy w USA: Zion National Park.

Na pewno orientuje się pani, że LTS Legionovia Legionowo to potęga w siatkówce młodzieżowej. Jak pani skomentuje ten fenomen na naszą skalę?

Powiem szczerze, że siatkówki młodzieżowej aż tak bardzo nie śledzę, ale wiem, że LTS Legionovia jest potęgą. Wielokrotne Mistrzostwa Polski w młodziczkach, kadetkach i juniorkach to na prawdę niesamowity sukces! Na pewno wszystkim w Polsce znana jest nazwa klubu właśnie dzięki wynikom zawodniczek młodzieżowych. Możliwe, że to właśnie osiągnięcia mojego rocznika zapoczątkowały ten świetny okres. Jako juniorki skończyłyśmy Mistrzostwa Polski na 7 miejscu, co było bardzo dobrym wynikiem na tamte czasy. Warto podkreślić, że grając w młodziczkach, kadetkach czy juniorkach w drużynie miałyśmy tylko i wyłącznie wychowanki Legionovii. Teraz jednak dochodzi do wielu transferów między klubami w rozgrywkach młodzieżowych, co też jest fajne, ponieważ młode zawodniczki mogą przyzwyczajać się do grania w rozgrywkach seniorskich, gdzie często co sezon zmienia się klub i miasto, poznaje się nowe zawodniczki i trenerów. Wczesna nauka aklimatyzacji na pewno dużo daje młodym zawodniczkom.

Teraz często widać Panią na piasku. I to z sukcesami. Wiem, że marzą się Pani Igrzyska Olimpijskie…

W 2016 roku postanowiłam, że całkowicie poświęcę się grze na piasku. To była świetna decyzja. Wciąż uczę się gry na piasku bo mimo tego, że też to jest siatkówka, to jednak są to dwa różne sporty. Tuż przed wakacjami, będąc w USA rozpoczęłam rozmowy z trenerami Reprezentacji Polski. Dostałam zaproszenie, żeby dołączyć do treningów reprezentacji w Centralnym Ośrodku Przygotowań Olimpijskich w Spale. W wakacje, prawie co tydzień były rozgrywane turnieje w Polsce. Wraz z partnerką, Kingą Legietą, udało nam się zdobyć klika medali. Naszym największym sukcesem było zdobycie Pucharu Polski w Białymstoku. Po turnieju również dostałam nagrodę dla najlepszej zawodniczki. Po Pucharze Polski wiedziałyśmy, że możemy zawalczyć o medale w Mistrzostwach Polski. Przegrałyśmy w meczu o złoto z pierwszą kadrową parą Kołosińska/Kociołek. Bycie vice Mistrzynią Polski w moim pierwszym sezonie w Polsce to coś o czym nawet nie myślałam przed przylotem. Jest to olbrzymi sukces. Niedawno dowiedziałam się, że według rankingu Polskiego Związku Piłki Siatkowej plasuję się na pierwszy miejscu. Było to dla mnie niesamowicie pozytywne zaskoczenie. Jeszcze w trakcie wakacji reprezentowałam Polskę wraz z Jagodą Gruszczyńską na turniejach międzynarodowych wysokiej rangi FIVB. Grałyśmy w Czechach, w Portugalii, gdzie zajęłyśmy 17 miejsce i w Szwajcarii. Kilka dni temu wróciłyśmy z Chin, gdzie przegrałyśmy mecz w walce o medale. Już 27 września znowu lecimy do Chin, tym razem na prawie 3 tygodnie, ponieważ gramy 2 turnieje. A co po Chinach? Jeszcze nie wiemy. To na jakie turnieje pojedziemy i z kim będziemy grały zależy od trenerów i od PZPS-u. Rzeczywiście, moim celem są Igrzyska Olimpijskie. Jednak w tym momencie najbardziej skupiam się na ciągłej poprawie moich umiejętności i przygotowaniami na każdy kolejny turniej. Mam nadzieję, że najbliższe kilka lat, które spędzę w Polsce zaowocują coraz lepszym graniem na rozgrywkach międzynarodowych i właśnie kwalifikacjami na Igrzyska.

Turnieje, częste podróże, to też ogromne koszta, są sponsorzy?

Ze sponsorami to jest tak jak w Legionovii. Na przykład sponsor tytularny, albo po prostu taki sponsor którego logo widnieje na koszulkach, spodenkach, dresach. W przypadku siatkówki plażowej, chodzi o logo firmy na kostiumie kąpielowym. Jest to świetna reklama podczas meczów telewizyjnych czy właśnie na portalach społecznościowych. Zachęcam do współpracy ze mną! Chciałam szczególnie podziękować Fundacji Siatkówki Plażowej, która bardzo mnie wspierała i we mnie wierzyła w moim pierwszym sezonie gry w siatkówkę plażową w Polsce.

Czego życzyć Pani w kolejnych latach sportowej kariery?

Zdrowia i braku kontuzji. To jest najważniejsze w karierze sportowca. A reszta zależy ode mnie.